Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 2 czerwca 2015

NOWY SEZON 2015...Grossglockner, Nockalmstrasse, Maltahochalmstrasse, Praga

Ten sezon rozpoczął się stosunkowo wcześnie ze względu na łagodną zimę... i już z początkiem marca można było poodkręcać manetkę i poczuć wiatr....

Rok temu zaliczyliśmy fajną traske motocyklową w Rumunii zwiedzając góry Fogaraskie i przejechaliśmy Transalpinę. Wspomnienia super ,dlatego też na ten rok zrodził się pomysł w mojej głowie by pojechać na południe i zobaczyć najwyższy szczyt Austrii Grossglockner.
Wiadomo ,że z ludźmi z którymi mam przyjemność podróżowania od pomysłu do realizacji to nie daleka droga tak więc końcówka czerwca lecimy na Grossglockner.

Przewidywana trasa wyglada tak

Całość przewidywanej trasy ,która będzie trwać 5 dni to ok 2600 km.
W planach przejechanie Grossglockner, Nockalmstrasse ,tama na Maltahochalmstrasse, wieczorne zwiedzanie Pragi , Zamek Książ,Sztolnie Hitlerowskie w Górach Sowich i na deser wieczorne moczenie tyłków w Karpaczu.

Zebrana grupa ,z częścią której udało mi się szczęśliwie przejechać rok temu Rumunię liczy na ten wyjazd 16 osób .
Noclegi porezerwowane są w uważam bardzo dobrych warunkach ,ale okaże się w "praniu"

Liczę na super wyjazd, zobaczenie miejsc ,do których chetnie wrócę w latach następnych.
Relacja z wyjazdu wkrótce...ruszamy za 22 dni.


Wyjazd udało się zrealizować !!!!!!!!!!!!!!!!!!
W dniach 24-29 czerwiec 2015 zrealizowaliśmy planowany projekt wyjazdowy na trzy wysokoalpejskie trasy motocyklowe : Nockalmstrasse , Maltahochalmstrasse , Grossglocknerstrasse w jeden dzień. Pomimo pesymistycznych prognoz forumowiczów na forum motocyklowym udało się przejechać te trzy drogi alpejskie w jeden dzień.......ale od początku.

24.czerwiec 2015 - spotkanie

Miejscem spotkania wszystkich uczestników wyjazdu ( planowo 14 osób ) wyznaczyłem hotel w Katowicach - Silesian. Miejsce to wyznaczyłem ze wzgledu na to ,iż część grupy dojeżdzała z okolic Katowic i Krakowa ,więc była możliwość spotkania się w jednym miejscu przedyskutowania trasy i oczywiście wypicia jakiegoś pojednawczego browara.
Hotel jest umiejscowiony przy głównej trasie w Katowicach prowadzącej z Krakowa ,skąd mieliśmy bezpośredni wyjazd na autostradę  prowadzącą do granicy z Czechami w Gorzyczkach.

25.czerwiec 2015 - wyjazd

Poranek okazał się bardzo piękny , słońce rozpalało od rana dzień podróży...
Po śniadaniu ok 8 , szybkie tankowanie motocykli na stacji obok hotelu , szybka jak tankowanie kawa z ekspresu i oczekiwanie na kolegę który miał dojechać z okolic Katowic.
Po zebraniu wszystkich uczestników, skierowaliśmy się w stronę Gliwic A4 by przed miastem zmienić kierunek jazdy na południe wpadając na A1 ( autostradę bursztynową ).
Odległość na ten dzień to 660 km do miejscowości Ramingstein w Austrii.




























Po  ok 100 km ostatnie tankowanie przed granicą jeszcze za złotówki , zakup Viniet na Austrię i dalej w drogę.


















Po przejechaniu w pięknym słońcu okolic Ołomuńca i Brna  kierowaliśmy się w stronę stolicy Austrii - Wiednia. Granicę z Austrią przekroczyliśmy na przejsciu granicznym w Mikulov . Ze względu na zbliżającą się porę obiadową zatrzymaliśmy się w miejscowości Poysdorf zjeżdzając z drogi główniej w prawo ( tuż przed miejscowością ) do zajazdu - hotelu na obiad.
Chwila wypoczynku , pyszne jedzonko , dotlenienie płuc przez kilka osób..... tego było potrzeba.
Hotel Veltlin jest usytuowany bezpośrednio przy trasie do Wiednia ,w miejscowości Poysdorf, posiada pole golfowe ,pyszną kuchnię węgierską, czeską i austryjacką.Wszystko oczywiscie za naprawdę bardzo rozsądne pieniądze.
Tu link do strony hotelu..... polecam zatrzymanie się tu w podróży czy do Austrii czy dalej na południe...do Italii.
 http://www.hotelveltlin.at/






































Po obiadku chwila odpoczynku , trochę owoców zerwanych z przydrożnych drzewek...podobno "kradzione" nie tuczy....hehe..

















Po zebraniu grupy ruszyliśmy w dalszą drogę.
Wiedeń w godzinach szczytu popołudniowego trochę nas przyhamował jednak cało , bezpiecznie przejechaliśmy przez miasto pełne samochodów kierując się na Wiener Neustadt a dalej przez Leoben do Ramingstein.
Po drodze dwa tankowania i znaleźliśmy się u celu.







Ramingstein Gasthof Durigon miejsce naszego odpoczynku i pierwszy nocleg w Austrii- jutro wyjazd na szlaki wysokoalpejskie. 

















           26. czerwiec 2015 - trzy trasy Wysokoalpejskie .... cel naszej podróży

Rano ok godziny 8 większość grupy punktualnie zeszła na śniadanie do hotelowej restauracji....okazało się co było ogromnym ułatwieniem, że obsługa hotelu mówi w języku polskim ( właścicielka jest polką .
Po śniadanku musieliśmy podjechać zatankować maszyny do najbliższej miejscowości Tamsweg.
Zjazd na pierwszą z wybranych tras NOCKALMSTRASSE był położony między miejscowościami Ramingstein i Tamsweg , dlatego musieliśmy po zatankowaniu wrócić kawałek w kierunku naszych noclegów.
Dzień zapowiadał się znów słonecznie, upalnie...dzięki Bogu.. bo cóż można byłoby zobaczyć jadąc w deszczu .
Pierwsza terasa Nockalmstrasse , od samego początku była dla nas wielkim ,pozytywnym zaskoczeniem, Setki podjazdów, zjazdów ,zakrętów mniejszych i większych, widoki,przestrzenie...robiły naprawde ogromne wrażenie. Wjazd na tę trasę opłaca się na STARCIE wyjazdowym na tą drogę w małej budce gdzie urzęduje jakaś kobitka. Cena za wjazd motocyklem to 10 euro.




Kilka pamiątkowych zdjęć przed wjazdem i ruszamy. 








wtorek, 18 lutego 2014

NOWY SEZON MOTOCYKLOWY 2014

Chciał nie chciał....sezon motocyklowy zbliża się wielkimi krokami. I dobrze , bo dość już ma człowiek kiszenia się w czterech ścianach domu gdy na dworze zimno, dość już nakładania na siebie tony ubrań by nie zamarznąć- choć i tak zima 2013/2014 jest łaskawa.
Najważniejsze jest jednak to ,że sezon motocyklowy 2014 przybliża się wielkimi krokami i znów siądzie się na maszynę i popędzi gdzieś na bieszczadzkie serpentyny, górskie drogi Tatr i najpewniej by zobaczyć przepiękne widoki Karpat Rumuńskich.

Czas pokaże .... na razie w planach na początek RUMUNIA i znów GÓRY FOGARAS  przełom maja i czerwca.
http://pl.wikipedia.org/wiki/G%C3%B3ry_Fogaraskie   - jedziemy tu.
Plik:Gory.Fogaraskie.jpg


Luty .2014


Wstępna decyzja ,którą podjeliśmy wspólnie z moimi przyjaciółmi została podjęta i termin został ustalony na przełom maja i czerwca.
Wyjazd 4 dniowy , do przejechania 2250 km , 4 noclegi , trasa Transfogaraska i Transalpina .Po drodze zobaczymy Kosice, Zamek Drakuli w Poienari ,Hajduszoboszlo. Co jeszcze ? Czas pokaże.

Teraz zostało przygotować motocykle ,siebie i portfele na dzień wyjazdu. Choć wg. naszych wyliczeń drogo nie będzie.
Gotowość swoją do wyjazdu zadeklarowało już 6 osób ,a noclegi zarezerowowane dla 10 osób... i mam nadzieję ,że frekwencja dopisze..... w końcu mamy dopiero prawie marzec a już jest 6 osób pewnych do wyjazdu..

Ten wyjazd to taki prezent urodzinowy dla mnie ..... który oczywiscie robię sobie sam.... a urodziny zacne..bo 40- ste.

Noclegi zarezerwowane tu :



i tu :


i na koniec tu :


Warunki więc jak widać znośne.... i dość tanie .


WIĘCEJ NA TEN TEMAT BLIŻEJ WYJAZDU. MAM NADZIEJĘ ,ŻE DOJDZE DO SKUTKU.


I choć dopisek ten piszę 10 miesięcy po zrealizowanym projekcie wyjazdowym do Rumunii to jednak chcę się podzielić informacjami z wyjazdu...bo myslę ,że warto...może ktoś wykorzysta coś z naszego wyjazdu by udoskonalić swój plan wyjazdu w rejony ,którę są już za nami niestety. Jednak na 100 % tam wrócę..bo jest rzeczywiscie pięknie.

Wyjazd zrealizowaliśmy w sierpniu w grupie o której nawet nie myślałem ,ponieważ początkowo miało nas być 6 osób a zrobiło się 16.
Większość grupy była z Lublina a część składu z odleglejszych miast z Polski.
Punktem zbornym był Iwonicz Zdrój dokąd wszyscy przyjechaliśmy na nocleg przed porannym ruszeniem w drogę.
Do noclegów dojechałem ostatni ze względu na późną porę wyjazdu z domu - większość grupy ruszyła rano i na wieczór gdy dojechałem wszyscy byli już "zadowoleni ".
Nocleg nasz zarezerwowany był na prywatnej kwaterze....której koszt był ok 35
 zł za osobę.

Pokoje Gościnne Szuber w Iwoniczu Zdrój.


Rano ok 7 spotkanie na stacji paliw w Iwoniczu i stąd już wszyscy razem do granicy w Barwinku. 
Miało być wszystko szybko...ale jak to bywa tu papierosek,tam herbatka,tu Vinietka ,tam wymiana w Kantorze i ruszylismy z granicy w kierunku Preszowa ok 9 ( godzina uciekła na granicy ).
Dalej przez Preszów,Kosice,Miscolc,Debreczyn,Oradea,Kluź Napoka, Sebes dotarliśmy do Sibiu na nocleg. 
Trasa ciagnęła się dość długo i nie ze względu na złe drogi ale na brak organizacji.Każdy jechał dokąd nie zapaliła się rezerwa i postoje na stacjach były częste ponieważ jeden mógł przejechać na zbiorniku tylko 220 km a inny 350 km i zamiast tankować się wszyscy na jednej stacji i przelatywać te 200 km to stawalismy co 50 km...bo ciągle ktoś zostawał nie dotankowany. 
No jest to jakaś nauczka na przyszłe wyjazdy, Jak to mówią podróże kształcą. 

Tak więc trasa miała długość ok 770 km i trwała 13 godzin.
Tuż przed samym Sebesem śmieszna sytuacja...ponieważ prowadząc całą grupę wjechałem na rondo (a że rondo było takim nasypem - kopcem , nie widziałem co jest za nim i gdzie są zjazdy... )dojeżdzając na łuku ronda widzę pierwszą literkę na tablicy informacyjnej zjazd na S... i tu skręt lekki do zjazdu ale doczytałem S..EBES...więc odbiłem i na nastepnym zjeżdzie 50 m dalej zjechałem z ronda na SIBIU...ale patrzę w lusterko jedno swiatło z 16 za mną...(był późny wieczór ok 21) ,spoglądam na zjazd na SEBES a tam piękna kawalkada świateł....brum brum brum.....
I tu się pogubilismy... jednak szybki sms do zaufanego kolegi który też sie zgubił z informacją ,że do noclegów 50 km i my jedziemy z kolegą który pojechał ze mną a reszta musi dotrzeć na adres....hotelu i już.
Po dojechaniu do hotelu ja i kolega ok 40 minut czekaliśmy na resztę kawalkady...i dzięki Bogu sie doczekalismy....
Wszystko zakończyło się bezpiecznie i szczesliwie...choć miny mieli grymaśne...jednak piwko w hotelu rozluźniło atmosferę.
Hotel bardzo dobry..ze śniadaniem,parking monitorowany koszt noclegu ok 70 zł w pokojach dwuosobowcyh. 
http://www.hotel-class.ro/

Następnego dnia rano śniadanko o 8 i ruszylismy z Sibiu w kierunku Carta gdzie jest wjazd na trasę Trasnfogaraską.
Wiadomo piekne widoki,przełęcze,zjazdy,tunele i podjazdy....spokojnym tempem przejechaliśmy traskę i skierowalismy się do Curtea de Arges i Horezu. Tu w okolicy późny obiad w przydrożnym barze z przesympatycznym Jankiem Muzykantem...człowiekiem orkierstą...co przygrywał nam na instrumentach ludowe rumuśnkie przyśpiewki... było bardzo sympatycznie.
Dalej po obiedzie skierowalismy się na Novaci,do którego dojechaliśmy juz o zmierzchu. Tu sie okazało ,że brakuje trzech kolegów...jednemu 20 km wczesniej nawalił moto. Drobna usterka w BMW ale 1000 km od domu ta drobna usterka robi wrażenie ...trochę większej. 
Całość grupy po zrobieniu zakupów w Novaci w sklepie spożywczym już po ciemku poprowadziłęm do noclegów które oddalone mieliśmy o ok 15 km w miejscowosci RANCA w Pension Haiducilor.
Grupa po zameldowaniu się została w hotelu a ja z 2 kolegami ruszylismy w ciemnosciach do naszych pozostajacych w tyle 3 kolegów. ..Jednak jadąc na sąsiednim zboczu w ciemnościach zobaczylismy wynurzjące sie z ciemności 3 światła jednośladów...pomyślałem...to juz dobrze.

Po powrocie do hotelu juz w 6 ciu... cześć gruoy zaczeła wieczorną posiadówkę przy Adasiowym trunku...i browarze...a kilku kolegów rozbierało uszkodzony moto.
Awaria jaka nas spotkała to uszkodzony -pękł zawór zwrotny pod zbiornikiem i lało się paliwo... zbiornik wystarczał na jakieś 100 km. gdzie wcześniej na 300 km.
Póżnym wieczorem poszliśmy spać...jedni ciszej inni głośniej w podskokach po stalowych schodach...gdzie wydawało się ,że budynek sie wali...hihi..ale Pani z obsługi coś tam ryknęła z dołu i już było tylko krótkie...."am sorry".

Rano z bolącymi głowami siedliśmy na motocykle ...i ze wzgledu na brak stacji paliw na Transalpinie wróćiliśmy do Novaci... pięknymi połoninami..zakrętami....na stacje paliw...w której..tankując kolejny motocykl - ale nie ostatni...wypiliśmy wszystkie paliwo z dystrybutora...i nie wystarczyło dla wszystkich...musieli jechać jeszcze kawałek by zatankować na drugiej stacji....
Stacja paliw śmieszna ....dystrybutor w ścianie ..zamykany drzwiami na klucz.

Ruszyliśmy... po spotkaniu na górze na ogromnym parkingu z widokiem na góry i Rancę...zrobiliśmy zakupy pamiątek w parkingowych marketach...- budki z pamiątkami...i ruszyliśmy na podbój Transalpiny. 
Asfalt idealny.... równo ,choć bez zabezpieczeń na zakrętach i trzeba uważać...trasa mijała szybko. Pod koniec trasy były odcinki gdzie asfalt sie kończył i kupa kurzu z drogi nie utwardzonej ale przygotowanej pod nowy asfalt.... jakieś kamieniołomy, jeziora.... piękne widoki. Osobiscie uważam ,że Transalpina bije na głowę Transfogarasan.
Dojechaliśmy do Sebes... gdzie dwa dni wczesniej się zgubiliśmy na autostradzie... i ruszylismy w kierunku ORADEA .
W zwiazku z tym ,że po drodze znów trzeba było zatrzymać się i uszczelniać motocykl co zajeło ok 2-3 godzin -?( częsci drobne i cokolwiek było potrzebne jakieś klucze i inne ,dowoził nam Rumun swoim BMW starszy facet ...ale bardzo przyjazny zresztą jak całą Rumunia), część grupy zebrałą się wcześniej i pojechała na umówione noclegi oddalone o 300 km w Hajduszoboszlo. 

Do granicy z Węgrami dojechaliśmy ok 20,30 ,zaczeło padać.... ostatnie 50 km jechaliśmy w deszczu i po dojechaniu na Hajduszoboszlo..rozdzieliliśmy się na grupy i każda pojechała na swój nocleg... noclegi były zarezerwowane w 4 miejscach...
Wiekszość ludzi zadowolona z noclegów ale jedna grupa niestety....
Noclegi rezerwowałem przez BOOKING.COM i stojąc na granicy Rumuńsko -Węgierskiej o 20,30 zadzwoniła do mnie kobieta z pytaniem czy będziemy..odpowiedziałem ,że oczywiście jednak mamy problem  z motocyklem i się spóźnimy - odpowiedziała ..." OK, WIR WARTEN ". Po dojechaniu na miejsce okazało się ,że z Wir warten zostało chyba nicht warten, ponieważ kobieta powiedziała ,że nasze noclegi są juz zajęte i poleca nam nocleg w innym miejscu...ze względu na późną porę ok 22 i padający deszcz...koledzy wzieli to co było...i nie dość że apartament słaby...to w nocy jakiś (pomimo tego że włascicielka mówiła że będą sami ) gość w starych przepierdzianych gaciach chodził po kuchni....wiec sami nie byli...trochę jak w horrorze.

Ranek przyszedł szybko .Z Hajduszoboszlo... każda grupa z noclegów ruszałą do Polski już sama... ze wzgledu ,że był to ostatni dzień ..jedni chcieli być szybciej w domach..inni chcieli pospać...
W każdym razie ja i moja grupa ruszyliśmy we 4 ok 10 godziny.

Po drodze przez Debrecen,Miscolc,spotkaliśmy część grupy ...i w Preszowie rozstaliśmy się z kilkoma kolegami którzy pognali jeszcze na Słowację w wysokie Tatry pod Poprad.

Przez 4 dni przejechaliśmy ok 2500 km ,grupą 16 osób na 13 -tu motocyklach. Jedna awaria -bezawaryjnego BMW nie popsuła nam humorów a dziś jest co wspominać....
Koszty noclegów - czterech. 1 w Polsce ,2 w Rumunii , 1 w Hajduszoboszlo - nie przekroczyły 270 zł polskich za osobę. 

Wyjazd bardzo udany, pewnie ...... nie raz tam się jeszcze wróci.....w każdym razie polecam osobom lubiącym ostre zakręty,strome podjazdy i zjazdy, drogi różnej jakości,przepiękne widoki , i podróż w.......... nieznane...




czwartek, 28 listopada 2013

GÓRY FOGARASKIE- RUMUNIA 2013

Kiedyś w rozmowie z kolegą motocyklistą o Rumunii i górach Fogaraskich powiedział " to co ogląda się na fotkach ,gdzieś w necie ,czy na filmikach nie ukazuje choć trochę prawdziwego uroku , piękna , i czaru gór Fogaras" .... nie do końca chciało mi się w to wierzyć....do czasu ,gdy miałem to szczęście w lipcu 2013 zobaczyć JE  na własne oczy i poczuć to , co czują ludzie pędzący po serpentynach trasy TRANSFOGARASKIEJ.

Zaczęło się od wyjazdu - niestety samochodem do Bułgarii na upragniony urlop. Pod koniec czerwca wyruszyłem z grupą osób (kilka aut) w stronę południa Polski do granicy w Barwinku. Wyjazd zaplanowany był nocny, by właśnie nocą przemknąć przez niestety najgorsze Polskie drogi i dotrzeć następnego już dnia do miejscowości AVRIG , położonej u stóp gór Fogaraskich. Droga zaplanowana była przez Polskę do Barwinka, stąd dalej Kosice, Miskolc , Debrecen , Oradea(granica H/RO) ,Cluj-Napoca , Sebes , Sibiu i AVRIG.
Z Lublina wyjechaliśmy ok godziny 22.00  i spokojnym tempem ,jadąc właśnie wcześniej zaplanowaną trasą dojechaliśmy do celu ok godziny 15,00.
Przekraczając granicę Węgiersko - Rumuńską spodziewałem się tragicznych warunków drogowych , bliżej nie określonych niebezpieczeństw ( bo wiele się słyszało o Rumunii od znajomych ,którzy bywali tam 20 lat temu) , a tu.... nic podobnego. Drogi wg. mnie  lepsze niż nasze krajowe, ludzie mili , sympatyczni , pomocni. Byłem bardzo mile zaskoczony tym co zobaczyłem. Kraj rozwojowy, dużo się robi na drogach , buduje , itd.
Wracając do podróży... zatrzymaliśmy się w hotelu kawałeczek drogi od AVRIG o nazwie Pension Natura .... i rzeczywiście miejsce do którego na pewno jeszcze wrócę. Chociażby ze względu na położenie tuż przy wjeździe na trasę TRANSFOGARASKĄ.

link do hotelu -

http://www.booking.com/hotel/ro/s-c-pensiunea-natura-s-r-l.pl.html?aid=311097;label=s-c-pensiunea-natura-s-r-l-xx6e4pQ6wPCycOM_8yRQzwS6246239057;sid=a03bc3ace8a137ea031e1b2edba0665a;dcid=1;checkin=2013-12-12;checkout=2013-12-13;srfid=93a36791a622cf5e4ff0ca665131852f4b1fa13dX1

Rano zaplanowana była trasa Transfogaraska ,ale mimo letniej pory roku , poranek okazał się fatalny pogodowo - deszcz i mgła ograniczająca widoczność do 300 m. Więc , przejazd widokową trasą w tych warunkach okazał się bez sensu . Stąd zmiana planów i postanowiliśmy przejechać tą drogę wracając po urlopie.
Po 12 dniach upałów w Bułgarii pogoda w Rumunii w drodze powrotnej okazała się łaskawa i o wiele lepsza niż przy naszym pierwszym spotkaniu z tymi górami. Pogoda dopisała - co pozwoliło nam przejechać trasę z tym ,że tym razem od dołu do góry czyli od Poienari i dalej TAMY VIDARU do miejscowości CARTA. Trasa liczyła ok 120 km.
Wjechaliśmy na trasę ok godziny 15-tej ,co dziś wiem ,że jest to pora dość późna by dokładnie obejrzeć widoki... warto zaczynać od rana i w spokojnym tempie upajać się widokami.
Cała trasa od wjazdu do zjazdu liczy ok 160 km i czas potrzebny na jej przejechanie w spokojnym tempie to ok 4-5 godzin ze względu na ogromną ilość zakrętów, przepaści ,podjazdów i zjazdów oraz oczywiście przepięknych widoków zapierających dech w piersi.


Niżej zamieszczam widoki, które sprawiły ,że w roku 2014 na pewno wrócę w tamte rejony....ale na dłużej i motocyklem.

Widok z ZAMKU POIENARI WLADA PALOVNIKA ....wejście na ten zamek to pokonanie ok 1300 schodków pod górę.... i 1300 w dół , gdzie po zejściu na dół nogi są jak z waty.

                          TABLICA INFORMACYJNA




ZAMEK POIENARI NA SZCZYCIE.







                          TRASA TRANSFOGARASKA

                                                      MOST W GÓRACH
  TUNEL W SKALE

MOST WIDZIANY OD DOŁU..... WRAŻENIE SUPER

TUNEL JADĄC OD POIENARI DO JEZIORA VIDAR




NA TAMIE VIDARU

ZATOKA PRZY TAMIE I CUDA W ZATOCE






WYPAS OWIEC W GÓRACH
TAMA VIDARU 166 M WYSOKOŚCI.- WRAŻENIE EXTRA